Co prawda już jakis czas po wakacjach a post z tego okresu powinien pojwić się juz dawno temu, ale za nic nie wiedziałem jak się za to zabrać. Trudno będzie streścić wszystko tutaj, spośród ponad 2000 tysięcy zdjęć wybrać te najlepsze, jedno jest pewne - przygodę, która stała się puzlem mojej układanki, trzeba przeżyć na własnej skórze.Wszystko to dzięki dobremu serduszku P, której dziękuje z tego miejsca. A zaczęło się to . . .
... pewnego poranka ok. godz. 10, nie zwracając uwagi na 20 nieodebranych połączeń dalej wtulałem sie w poduszke ignorując je. Przy kolejnym dźwięku dzwoniącego telefonu pomyślałem, co do diabła? są wakacje, chcę się wyspać. Odebrałem, po czym usłyszałem w telefonie podekscytowany krzyk: Wstawaj! Jedziemy do St. Tropez! Ale wstawaj już i pakuj się!
Potraktowałem to jako dobry żart, siedząc później ok. 2 godzin na słuchawce i nabierając świadomości że ani trochę nim nie jest. Niedowierzałem. Było to najzwyczajniej w świecie zbyt cudowne jak na me realia. Nie rozdrabniając, spakowałem się i tego samego dnia wyruszyliśmy w trase kamperem. Decyzja jaką podjałem była najbardziej spontaniczną w moim życiu co przyczyniło się do najcudowniejszego doznania świarta. Nie żałuje tego ani trochę, gdybym miał okazję to powtórzyć, zrobiłbym to z pewnością jeszcze wiele razy.
Doznania moga być przemyślane lub impulsywne, żywiołowe i bez premedytacji - poznajemy wtedy własne ja, poznajemy sie z zupełnie innej strony, ze strony gotowości do szaleństw.Wyjechaliśmy wieczorem. Pierwsza noc była długa ale emocje znacznie ją przyspieszały. Jadąc do ok. 2 w nocy zajechaliśmy kilkanaście czy kilka dziesiąt kilometrów od graniczy polsko czeskiej.
O poranku przywitała nas niezbyt zachęcająca do życia pogoda. Deszcz, pochmurne niebo, mgła.
Co nie trudno zauważyc w Czechach? Sporo znaków informacyjnych o różnego rodzaju usługach w pobliżu, niebezpieczeństwach i tym podobne. |
Kilka godzin później byliśmy już na Słowacji gdzie pogoda pozostawała bez zmian.
Austria była już zdecydowanie cieplejsza, przywitało nas słońce. Dotarliśmy tam jeszcze tego samego dnia po południu. Jest jedna rzecz które znacznie wyróznia ten kraj od Czech, Słowacji czy Polski a mianowicie niesamowite uporządkowanie, rzekłbym, iz nawet nieco przesadne. Malownicze, małe miasteczka, z idealnymi zielonymi trawnikami, pieknymi domami i nieskazitelnie czystymi drogami. Szkoda jedynie, że ulice były puste, zero ludzi, jakby obumarłe miasto. W tamtym momencie od razu skojarzyło mi się to nieco z miasteczkiem, które możemy ujrzeć w Edwardzie Nozycorękim, z tym że w filmie przynajmiej sie coś działo, tam-zupełnie nic.
Na parkingu zrobiliśmy postój. Nie fatygowałem się by zdjąć piżamke bo i tak cały dzień
spędziliśmy w podróży.
Czy to nie Austria jest jednym z tych krajów, które kojarzą się z wiatrakami? Bo mnie jakoś tak. |
I tym oto akcentem, z gorącą herbatką w dłoni zakonczę dzisiejszy post. Jesteście ciekawi jaki kraj z jeszcze większa porcja zdjęć czeka na was w kolejnej relacji? Zapraszam do śledzenia!
Za wszelkie błędy w tekście najmocniej przepraszam. Człowiek nie jest nieomylnym ;)
PS: Zdjęcia nie poddane obróce, utrzymane w naturalnej kolorystyce.
USELESS FUCKIN MALE - FACEBOOK
2 komentarze
Ja zachwycam się pięknymi drogami *.*
ReplyDeletestylówka pierwsza klasa :D
ReplyDeleteobserwuję